Nie miałam wobec tej książki nie wiadomo jak wysokich oczekiwań, ale liczyłam że będzie chociaż dobra. Niestety, zawiodłam się.
Kłamczucha jest napisana w niecodzienny sposób, ma odwróconą chronologię. Plusem jest to, że mimo takiej narracji nie czuje się zagubienia w przedstawionej opowieści. Co wiąże się z tym, iż Lockhart nie przyłożyła się zbytnio do kreacji bohaterów. Przez sam tytuł książki idzie przewidzieć bardzo dużo rzeczy. Nie ma tu zbytnio żadnego elementu zaskoczenia.
Postacie są bardzo płaskie i słabo rozbudowane. Główna bohaterka, Jule jest najbardziej egoistyczną osobą, z którą miałam do czynienia w książkach (chociaż każdy jest ogromnym egoistą w tej książce, ale to swoją drogą). Myśli jedynie o sobie i o tym jak najłatwiej osiągnąć to co chce. Jest również strasznie denerwująca. Pod koniec książki już tak bardzo jej miałam dość, że chciałam jej nie doczytać do końca. Za to Imogen jest po prostu głupia. Nie idzie tego inaczej określić. Robiła wszystko bardzo bezmyślnie i była typowym rozpieszczonym dzieckiem. Jej również miałam dość. Tak samo rzecz ma się z Brooke i Forrestem. Te wszystkie osoby były tak mocno skupione jedynie na sobie, że było to aż nierealne. To właśnie to czego najbardziej brakuje tej powieści. Realności.
Czytało mi się tę książkę naprawdę mozolnie, niby jest w niej jakaś akcja, ale ja jej nie zauważyłam. Styl autorki zdecydowanie nie przypadł mi do gustu. Książka skojarzyła mi się trochę z Czasami kłamię, ale nie dorasta ona nawet jej do pięt. Miał to być thriller psychologiczny, wyszedł nieudolnie napisana nudnawa powieść młodzieżowa. To nie tak że ta książka jest najgorszą książką którą czytałam, bo to by oznaczało że wywołała we mnie jakieś emocje. A takowych nie była. Ta książka po prostu jest mi obojętna. Podczas jej czytania czułam jedynie irytację. Czy polecam? Niezbyt, może to książka po prostu nie dla mnie, ale z innych recenzji wywnioskowałam że nie tylko ja daleka jestem od zachwytu nad nią.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
zaczytanego!
agata